poniedziałek, 29 października 2012

Hejka

Dzisiaj mam dla was pięć cytatów z znanych piosenek.  Mi osobiście te słowa dały wiele do myślenia i masę pozytywne energii. A jak będzie z wami? Przeczytajcie!
 
1)      „And life is like a pipe
And I'm a tiny penny rolling up the walls inside
Fragment piosenki  “Back to black” Amy Winehouse
Tłumaczenie :  Życie jest jak rynna
Ja jestem małą monetą toczącym się pomiędzy ścianami
2)      „’Cause I’m only a crack
in this castle of glass
Hardly anything there
For you to see”
Fragment piosenki: “ Castle of glass” Linkin Park
Tłumaczenie: Bo jestem tylko pęknięciem
w tym Zamku ze Szkła
Czymś, co łatwo jest Ci przeoczyć

3)      „Pretty, pretty please, don't you ever, ever feel
Like you're less than fuckin' perfect.
Pretty, pretty please, if you ever, ever feel like you're nothing,
You're fuckin' perfect to me”
Fragment piosenki : “Fackin Perfekt” Pink
Tłumaczenie: Pięknie, pięknie proszę, czy nigdy, nigdy nie czujesz się,
Że jesteś mniej niż zajebiście idealny.
Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz, że jesteś nikim...
Jesteś zajebiście idealny dla mnie!

4)      „Better stand tall when they're calling you out
Don't bend, don't break, baby, don't back down”
Fragment piosenki: “It’s my live” Bon Jovi
Tłumaczenie: Lepiej nosić wysoko głowę, gdy do ciebie wołają,
Nie schylaj się, nie łam się, kochanie, nie dawaj za wygraną

 
5)      „You're simply the best
Better than all the rest
Better than anyone”
Fragment piosenki: „Simply the best” Tina Turner
Tłumaczenie: Po prostu jesteś najlepszy
Lepszy niż cała reszta
Lepszy niż ktokolwiek

 
No to tyle, mam nadzieje, że wam się spodobało. Pierwszy i drugi są raczej filozoficzne a trzeci, czwarty i piąty (bynajmniej dla mnie) dają motywację, by walczyć i pokazać, że jest się najlepszym. Jeśli macie swoje ulubione piosenki czy ich fragmenty to piszcie w komentarzach. Te fragmenty nie pochodzą z moich ulubionych piosenek, ale uznałam je za warte uwagi.
Piszcie o czym chcecie czytać, może spełnie wasze życzenia.

To już w zasadzie wszystko na dziś. Do jutra.  
Whenever^.^

sobota, 27 października 2012

Rozdział pierwszy, część trzecia

3 Września, Niedziela
Kaja
11.05  Właśnie wstałam i ogarnęłam się. Stoję przed lustrem i myślę. Faktycznie muszę zgubić parę kilogramów. Czas się wziąć do pracy. Pójdę poskakać na skakance.
11.10  Pójdę poskakać zaraz po tym jak sprawdzę pocztę.
11.20  Skakanie to szczyt idiotyzmu. Posiedzę troszkę na facebooku. Chociaż  najpierw skoczę po paczkę ciastek, bo nie będę surfować po necie bez przekąski. A odchudzać się będę od jutra.
14.37  Odchudzać się będę od przyszłego tygodnia, bo mama powiedziała, że musi wypróbować parę przepisów i codziennie będzie piec jakieś ciasto. W końcu ja kocham tylko dwie rzeczy: komputer i ciasto!
17.49  Majka nie pisała do mnie od 24 godzin. Są tylko dwie opcje: w kraju było trzęsienie ziemi i przypadkiem pominęło tylko mój dom albo moja przyjaciółka myśli o czymś bardzo intensywnie i nie ma czasu napisać.
17.50  Majka to Majka. Pewnie było trzęsienie ziemi. Później zapytam mamę czy sąsiedzi się nie skarżyli.
18.21  Jestem spakowana i kompletnie nie gotowa psychicznie na pierwszy dzień w szkole. To będzie dziwny dzień. Przez całe wakacje unikałam ludzi z klasy. Szczerze to mi się to udało, nie rozmawiałam z nikim, a teraz będziemy się widywać codziennie. W klasie pojawiła się nowa uczennica. Ma na imię Jagoda. Zawaliła rok z powodu nieobecności, miała ich 80%. Nie jestem pewna co z nią, ale na razie nie pojawiła się na rozpoczęciu roku, gdzie była głównym tematem plotek. Nie ma co będzie miała wielkie wejście! Tym bardziej że chłopcy uważają, że jest ładna, no cóż ich zaloty pewnie będą polegać na pogwizdywaniu na jej widok. Oni są żałośni. Nasza klasa to ciekawe miejsce w którym nigdy nie panuje spokój. Nasze szaleństwo jest nie do opanowania, Mamy zaawansowane metody gnębienia nauczycieli. Obłąkani nie mają szans w starciu z nami, w końcu kto ma więcej pomysłów niż gimnazjaliści? Klasa – jakie to piękne słowo. Z definicji jest to grupa osób, które jednoczą się we wspólnym celu denerwowania dorosłych, co ma na celu poprawienie sobie humoru. Naszą dewizą jest: „ Dzień bez wkurzenia nauczyciela – dzień stracony”. Szkoła to kabaret w którym my jesteśmy aktorami i publiką jednocześnie. Ten przytułek dla obłąkanych ma być dla nas drugim domem, a jest salą tortur z wysokim wachlarzem metod na zadanie bólu. To jest proste przełożenie stosowane przeze mnie i Majkę. Na przykład matma jest jak elektryczne krzesło, im dłużej na nim siedzisz tym gorzej się czujesz.  Na niemieckim wyznajemy zasadę: Im więcej się go uczysz, tym głupszy się stajesz. Tak już jest na tym świecie, że nie wszyscy mogą umieć mówić po niemiecku, ale wszyscy mogą sobie żartować z tych co potrafią. Ja jestem zdecydowanie z tych co żartują. Dobra, koniec tych przemyśleń. Idę spać.
4 Września, Poniedziałek
Majka
7.30  Wstałam. Jestem na maxa nakręcona. W sobotę będzie bosko. Dzisiaj opowiem o wszystkim Kai. Mam wstępny plan, ale potrzebuje jej pomocy i pomysłów. Na nic nie można tak liczyć jak na głowę mojej przyjaciółki. Jak pomyślę, że powiem jej o tym to czuję, że będzie dobrze, nawet jak nic nie wymyśli to przynajmniej wesprze w tej trudnej dla mnie chwili jak zwykły mawiać postacie w brazylijskich telenowelach.
7.55  Weszłam do szkoły i spotkałam Kaję już w szatni:
- Cześć – przywitałam się i zaczęłam zmieniać buty.
- Cześć. Czemu się tak długo nie odzywałaś? Było jakieś trzęsienie ziemi czy o mnie zapomniałaś?
- Trzęsienie ziemi to było w moim życiu. Jestem ci winna bardzo długą opowieść. – i w tym oto pięknym momencie zadzwonił dzwonek więc pobiegłyśmy ile sił w nogach na drugie piętro.
8.30  Mamy czas wolny, bo szanowna pani od geografii już skończyła mówić o sprawach, które kompletnie mnie nie obchodzą. Kiedy tylko nauczycielka zajęła się swoimi sprawami koło naszej ławki zebrał się tłum koleżanek. Wszystkie były podekscytowane.
- W sobotę jest impreza nad zalewem za miastem, wybieracie się tam? – zaczęła bez ogródek Ania.
- Jaka impreza? – zapytała Kaja.
- Dla młodzieży, będzie ognisko, dobra muza i przystojni chłopcy. – nawijała Daria. Ona zawsze wszystko przeżywa.
- Tego ostatniego nie byłabym taka pewna. – stwierdziła sceptycznie moja przyjaciółka.
- A ja bym była! Właściciele zalewu mają przystojnego syna. Ma na imię Tomek i jest rok starszy od nas. Widziałam go i naprawdę jest na czym oko zawiesić. – Daria była w siódmym niebie i kontynuowała swoją opowieść – Mam nadzieję, że uda mi się do niego zagadać. – no to super! Daria zamierza podrywać Tomka. Dziewczyny zmieniły temat, ale jakoś nie mogłam się skupić.
      Kiedy nasze koleżanki poszły do swoich ławek dokładnie zrelacjonowałam Kai to jak spędziłam sobotę. Gdy usłyszała, że Daria ma chrapkę na chłopaka który mi się podoba powiedziała tylko:
- Twoje życie jest jak wizyta w zoo, przejdziesz je całe a i tak zainteresuje cię tylko małpa, która robi sztuczki, małpa do której trzeba się siłą dopychać, bo wszyscy chcą ją obejrzeć. Tak samo ty spotkasz tysiące facetów a i tak zainteresuje cię tylko ten, do którego przymila się najwięcej dziewczyn.
14.30  Właśnie wyszłyśmy ze szkoły i wracamy do domu naszą trasą. Biegnie ona w stronę mojego domu i zupełnie w przeciwnym kierunku niż do Kai.
- Więc co z tym zoo? – zaczęłam temat.
- Jesteś na tyle inteligentna, że gdybyś chciała obejrzeć te małpę znalazłabyś sposób by przepędzić tłum.
- Czyli co mam zrobić filozofie?
-  Musimy tylko pozbyć się zbędnych osób i droga wolna.
- Jak zamierzasz pozbyć się tłumu dziewczyn z imprezy dla młodzieży?
- Mamy tydzień by to wymyślić. Uwolnij wyobraźnię.
- Kaja, skup się! Jak to zrobić?!
- Jak wymyślę jak to zrobić to ci powiem. Nie denerwuj się, idź do domu zaparz sobie herbatkę, odpocznij i pomyśl w co się ubierzesz. Tymczasem ja przemyśle sprawę. – i w ten sposób zakończyłyśmy dyskusję. Może to dziwne ale mam przeczucie, że nie powinnam myśleć o sobocie. Z nastawieniem zaparzenia owocowej herbaty i przejrzenia garderoby wróciłam do domu.

 


Na dzisiaj to wszystko, życzę miłej soboty i czekam na komentarze:)
Nadal proszę o odwiedzanie bloga <LINK>
Pozdrawiam
Whenever

piątek, 26 października 2012

Today is Friday!



Dzisiaj jest piętek! Dziś nie dodaje kolejnej części… Przetrzymam was do jutra. Ale nie zostawię was na lodzie. Ten post będzie dotyczył… Miejsc do których chcę pojechać! Są to wyjątkowe miasta, które chciałabym zobaczyć. Więc zaczynam.
Miejsce pierwsze na mojej liście zajmuje LONDYN!



Drugie miejsce należy się miastu miłości – PARYŻ!




Trzecie miejsce przypadło w udziale wiecznemu miastu – RZYM!













Czwarta jest słoneczna BARCELONA!













Piąte miejsce wywalczył NOWY JORK!  
 
To wszytko co mam do powiedzenia na temat moich marzeń podróżniczych.
 
Co do historii, którą czytacie na tym blogu to chcę zaznaczyć, że główne postacie (Maja i Kaja) są inspirowane mną i moją przyjaciółką. Chodzim mi oczywiście o charaktery i wygląd. Jeśli zatem chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o nas zapraszam na bloga mojej kumpeli
 
Na dzisiaj kończę:)
Do zobaczenia jutro
Kacham was
Whenever

czwartek, 25 października 2012

Rozdział pierwszy, część druga

2 Września, Sobota
Majka

 
12.03  Właśnie wstałam. Sobota = sprzątanie. Na początku zamierzałam nie wychodzić z łóżka cały dzień, ale uświadomiłam sobie, że jestem potwornie głodna. Zrezygnowana podreptałam na dół, miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy jednak jak potocznie wiadomo nadzieja matką głupich. Za plecami usłyszałam głos mamy:
- Ubieraj się za godzinę wychodzimy.
- Niby gdzie?   - zapytałam ze zdziwieniem. Ciekawe na jaki genialny pomysł wpadła tym razem moja szalona mamusia.
- Jak to gdzie? Dzisiaj masz korepetycje. –spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem – sama mówiłaś, że przyda ci się jakaś pomoc z angielskiego. – w tym momencie zakrztusiłam się wodą którą piłam.
- Jak to korepetycje???
- Normalnie, skoro masz problem z tą lekcją trzeba go rozwiązać.
- Mamo, problem mają ci co są zagrożeni, a nie ci co mają czwórki.
- Obie wiemy, że możesz mieć piątkę, dlatego też będziesz chodzić na korepetycję, zalazłam bardzo miłą panią i zapewniła mnie, że rezultaty będą  szybko widoczne. No idź się ogarnij! Zaraz musimy wyjść!
No tak! Typowe! Jakaś „ miła pani” powiedziała, że będzie dobrze, więc moja mama uwierzyła, że będzie! I jaki ona mi przykład daje? Kiedy się lekko opanowałam poszłam na górę, zgarnęłam cuchy i zamknęłam się w łazience na jakieś 40 min. Gdy wyszłam byłam z siebie dumna. Mój strój był idealny. Już tak mam, że jak się denerwuje, ubieram się najlepiej jak mogę. To trochę dziwne wychodzić tak dobrze ubranym na korki, ale co mogę poradzić – jestem wściekła. Zgarnęłam swoją ulubioną torbę, wrzuciłam do niej zeszyt, piórnik, gumy do żucia, błyszczyk i pomadkę po czym zbiegłam na dół.
- No co tak długo? Ruszaj się, wychodzimy!
  Nie jadłam śniadania więc szybko złapałam jabłko i wyszłam z domu za mamą. Jechałyśmy jakieś pół godziny. W końcu zaparowałyśmy w wjeździe do jakiegoś domu jedno rodzinnego. Jakoś nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do tego pomysłu. Wysiadłyśmy z samochodu i mama teatralnym gestem nacisnęła przycisk  domofonu. Po około minucie ukazała nam się kobieta po trzydziestce, była uśmiechnięta i sprawiała wrażenie miłej. Zezłościło mnie to jeszcze bardziej. Gdyby była stara, brzydka i niemiła mogłabym narzekać. A tak nic z tego.
- Dzień dobry pani Kasiu. Miło panią znowu widzieć. A ty musisz być Maja? – zwróciła się do mnie.
- Tak, jestem Majka, cieszę się, że mogę panią poznać. – dobre zachowanie to podstawa jeśli mamy się co tydzień widywać.
- Ja jestem Ela, proszę wejdź, ja nie gryzę. Niech pani przyjedzie po córkę za półtorej godziny.  – Mistrzowsko spławiła mamę, kto wie może nawet ją polubię. Kiedy mama odjechała ruszyłyśmy w stronę domu. Po chwili odezwała się ponownie – Właśnie skończyłam lekcje z jednym uczniem jednak jego mama jeszcze nie przyjechała, musi chwile zaczekać, bo ona ma jakiś problem z samochodem. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać jego obecność.
- Oczywiście, że nie proszę pani. – żaden kujonek w okularkach nie będzie mi przeszkadzał pomyślałam.
Weszłyśmy do domu, który jak było widać od progu był urządzony w nowoczesnym stylu. Moja nowa pani nauczyciel zrobiła mi herbaty i zaprowadziła do pokoju w którym miałyśmy się uczyć. W pomieszczeniu znajdował się stół z czterema krzesłami, telewizor, kanapa a na niej… Mega Przystojniak! Kiedy go zobaczyłam myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit. Takiego ciacha dawno nie widziałam! Ubrany w ciemne rurki, biało – czarną koszulkę siedział przy stole z szklanką w ręku. Gdy usłyszał, że drzwi się zamykają spojrzał w moją stronę, zmierzył mnie wzrokiem po czym się uśmiechnął. Punkt dla mnie! Odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam:
- Hej, jestem Majka.
- Cześć, mam na imię Tomek. – Brawa poproszę, znam już jego imię! Spokojnie postawiłam herbatę, usiadłam przy stole naprzeciwko niego. Już miałam powiedzieć, że bardzo miło mi go poznać i starą metodą odgarnąć włosy z ramienia, kiedy odezwała się pani Ela:
- Skoro już się znacie to przejdźmy do rzeczy.- tu następuje długi wykład o tym czego i jak będę się uczyć, podczas którego ja dyskretnie obserwuje Tomka rozwiązującego jakieś zadania. – Zobaczysz niedługo będziesz miała z angielskiego same piątki tak jak Tomek. – Chłopak słysząc swoje imię podniósł głowę spojrzał na nauczycielkę, przeniósł wzrok na mnie, uśmiechnął się i powrócił do zadań.  
  I właśnie wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Pani Ela szybko ku nim pobiegła, z korytarza już po chwili dobiegały dźwięki rozmowy, Tomek słysząc je zaczął zbierać swoje rzeczy. Nawet nie zdążyłam się zorientować a w pomieszczeniu stała już jego matka poganiając go. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się i wysokim, damskim głosikiem rzekła:
- Dzień dobry, to ty jesteś córką Kasi Różańskiej?
- Dzień dobry, tak to ja. Pani zna moją mamę? – no to teraz mnie zagięła, ja ją widziałam pierwszy raz w życiu.
- Och, oczywiście, że znam twoją mamę, to ja jej poleciłam panią Elę, mam nadzieję, że tobie również pomoże. Poproś mamę żeby do mnie zadzwoniła w sprawie przyszłej soboty. Nad naszym zalewem za miastem odbywa się impreza dla młodzieży, a ja zaprosiłam koleżanki z dziećmi, oczywiście przyjdziesz prawda? – przekazała za dużo informacji na raz, zaczęłam powoli formułować odpowiedź i po kilku sekundach powiedziałam:
- Przekażę mamę, żeby zadzwoniła do pani, naturalnie przyjdę razem z mamą.
- Cieszę się, że Tomek będzie miał towarzystwo. W takim razie do zobaczenia za tydzień.          I już ich nie było. Ciekawe czemu mamusia nie mówiła mi o imprezie nad zalewem?
21.09  Cały dzień myślę o Tomku. Te jego czekoladowe oczy, blond włosy, nieziemska postura. Dobra, za bardzo się rozczulam, idę wziąć kąpiel, wtedy mam najlepsze pomysły.
22.35  Wiedziałam, że kąpiel mi pomoże. Mam plan, w poniedziałek wtajemniczam Kaję. Będzie się działo! Jestem boska!


Na dzisiaj to wszystko:)
Piszcie czy wam się podoba:)
Buziaki
Whenever

wtorek, 23 października 2012

Rozdział pierwszy, część pierwsza


Rozdział 1 – Dwie nastolatki + szkoła = jazda na maxa
Majka

31 sierpnia, Czwartek
7.30  Witaj nam szkoło. Juro wracam do tego miejsca torturowania i osaczania bezbronnych uczniów. Przy okazji jest to też przytułek dla obłąkanych. W końcu nikt o zdrowych zmysłach nie zgodził by się na pracę z młodzieżą. Piekło to popularnie nazywane jest gimnazjum. Tylko po co ono istnieje skoro nie sprawia przyjemności żadnej ze stron? Uczniowie nie są zachwyceni tym, że się uczą, a Obłąkani(Nauczyciele) nie są zadowoleni z tego że muszą nas uczyć.
19.15  Wyciągnęłam galowe wdzianko z dumą na nie spojrzałam. Nie miałam go na sobie ponad dwa miesiące co oznacza że należycie spożytkowałam ten czas. O jakież to były piękne chwile… Morze, plaża, zakupy z Kają, skakanie przez płot (nie pytajcie). A teraz zacznie się nuda połączona z torturami. Adios o słodka wolości, spotkamy się kiedyś (może). A na razie lecę do sklepu po paczkę ciastek na wieczór.
20.37  Oglądam film i jem ciastka. Zostałam zmuszona do oglądania „Romea i Julii”. Mama twierdzi, że ten film ma walory edukacyjne, ale widzę jak przysypia na fotelu obok. W momencie kiedy główna bohaterka mówi „ Och, Romeo czemuż ty jesteś Romeo?” dzwoni mi telefon. Dzięki ci człowieku, który dzwonisz!
- Słucham?
- Hejka, co porabiasz najserdeczniejsza przyjaciółko – czyli to Kaja jest mym wybawcą, jakie to typowe!
- Oglądam film, kształtujący moją duszę i mający wpływ na to czy stanę się dobrym człowiekiem. – odpowiedziałam poważnym tonem.
-   Natomiast ja, przeglądam swoją szafę w poszukiwaniu ubrania odpowiedniego na pierwszy dzień w szkole co będzie miało wpływ na moje samopoczucie owego pierwszego dnia. – odpowiedziała równie poważnie.
- Wybrałam już bluzkę która będzie miała ten zaszczyt być przeze mnie noszoną, jednak nie dobrałam do niej wystarczająco godnych spodni.  
- Och, cóż za nieszczęście ci się przytrafiło zacna przyjaciółko, że nie posiadasz odpowiednio godnych spodni?
- Otóż w tych nędznych czasach kryzysu moje potrzeby są coraz większe a fundusze coraz mniejsze panienko.
- Dlaczego my tak rozmawiamy? – zapytała nagle Kaja.
- To przez ten film, wprowadził mnie w średniowieczny nastrój. – odpowiedziałam szybko. Usłyszałam w tle jakieś krzyki – Co się tam u ciebie dzieje?
- Wybucha III Wojna Światowa, idę do schronu zanim mnie zbombardują, opowiem ci jutro. – I rozłączyła się. No pięknie, teraz muszę wrócić na ten potworny film. Czym ja sobie na to zasłużyłam?

 
1 Września, Piątek
Kaja

 
8.00  Wstałam i siedzę na łóżku, no bo komu chciało by się zrobić coś więcej? Co roku 1 września wstaje z nadzieją, że w tym roku będzie lepiej, że będę się uczyć, że przestanę być taka leniwa, że będę aktywna na lekcjach i jak na razie co roku nic z tego wychodzi. To takie typowe w moim wykonaniu! A ja jakoś z tym przeżyje, gorzej z akceptacją ma moja rodzicielka, no ale w końcu nie da się wszystkich uszczęśliwić.
8.27   Jeszcze trzy minuty do wyjścia. Mam na sobie „zestaw wojenny” jak nazywam strój galowy. Co tu robić przez trzy minuty? Może odliczać, chyba spróbuje…
8.28   Nie, odliczanie jest nudne, muszę wymyślić jakieś bardziej twórcze zajęcie… Nie mam pomysłu! Idę do kuchni, przy odrobinie szczęścia znajdę jakiegoś cukierka.
8.32   Nie znalazłam cukierka, moja siostra urządziła czystkę w szafce ze słodyczami. Nie ma tam nawet okruszków po cieście, które jeszcze wczoraj tam stało. Ta wstrętna rodzina łakomczuchów ze żarła ciasto za moimi plecami. Już ja im pokaże co znaczy nie powiedzieć mi że jemy ciasto, posmakują mojej zemsty. Tylko jaka to będzie zemsta? Nie mam siły myśleć, nie zjadłam cukierka i czuje jak mi spadł poziom cukru, może Majka wymyśli jakiś dobry plan zemsty i może będzie miała cukierka.
10.51  Na przyjaciół zawsze można liczyć! Majka miała cukierka, och jaki dobry to był cukierek. Niestety nie wymyśliła planu zemsty. Była za to ciekawa co się działo wczoraj u mnie w domu. Kiedy jej opowiedziałam jak moi rodzice prowadzili „głośną dyskusję” na temat tego do czyich obowiązków należy sprzątanie łazienki myślałam, że Majka popłacze się ze śmiechu. Ale to faktycznie było zabawne.
16.33  Wychodzę z domu, bo umówiłyśmy się z Majką na rowery. To nasze ostatnie spotkanie przed poniedziałkiem. Później już tylko nicość. Żegnajcie wakacje i słodka wolności. No to nie czas na wywód o szkole, wsiadam na rower i jadę.
16.43  Jedziemy i gadamy. Tak to już jest kiedy gdzieś razem wychodzimy. Oczywiście rozmawiamy tylko o najistotniejszych sprawach. Omawiamy to co jest konieczne do omówienia. Dzisiejszym tematem  naszej dyskusji jest powrót do szkoły. Pod koniec roku panowała w naszej klasie dość napięta atmosfera. Mieliśmy małą sprzeczkę, która przerodziła się w awanturę, ale to już inna historia. Niby wszyscy rozstaliśmy się w pokoju, ale nie bardzo wiemy jak to rozegrać.
- Nie zamierzam spędzić tego roku na takich sytuacjach – zaczęła Majka – W tym roku będę troszczyć się tylko o siebie. Nie będę angażować się w te głupoty, odetnę się od tych towarzyskich rozmówek, które prowadzą do wielkich skandali. Najbliższe dziesięć miesięcy inwestuje w siebie.  – powiedziała to na jednym oddechu po czym wypuściła powietrze głęboko oddychając.
- Masz rację, ta pseudo przyjaźń nie ma sensu. W końcu po tym co się stało nie może być dobrze. Wszyscy będą udawać, że jest ok, mimo, że nie będzie.
- Tak, najlepszym wyjściem jest odseparowanie się.
21.34  Idę się wykąpać. To będzie, długa, odprężająca kąpiel. Zapewne szybko z tej wanny nie wyjdę.

 
I to na tyle na dzisiaj:) Mam nadzieje, że wam się podoba. Co sądzicie?
                                                                                                                                 Whenever

Powitanko!


Cześć!

Witam na moim nowym blogu. Będzie to blog na którym opiszę historię dwóch dziewczyn.
 Bohaterki są zwykłymi, polskimi nastolatkami. Żyją sobie spokojnie, ale w ich życiu ani przez sekundę nie panuje nuda. I właśnie o tym braku nudy będę pisać.
Postanowiłam, że przedstawię wam trochę te tajemnicze dziewczyny zanim zaczniecie czytać. Więc zaczynajmy.
Maja Różańska, lat 14, zakręcona, żywiołowa i nieprzewidywalna. Inteligentna i kiedy potrzeba troszeczkę wredna. Ma silny charakter i zdecydowanie dobrze czuje się jako przywódca. Oczywiście jest nastolatką więc zmienność jej nastroi jest powalająca. Ma brata – Bartka (lat 10) i wspaniałą przyjaciółkę z którą idzie przez życie.
Kaja Gawrońska, lat 14, spokojna, zrównoważona i trochę rozkojarzona. Nie da sobie jednak nic zrobić  i walczy o swoje.  Na ogół ciężko ją zdenerwować, ale jak komuś się to uda żarty się kończą. Jest optymistycznie nastawiona do świata. Ma siostrę – Klarę (lat 10) i oczywiście przyjaciółkę.
Na razie to tyle, resztę wywnioskujecie z tego co przeczytacieJ Po tym wprowadzeniu powinniście się mniej więcej orientować co i jak. Kiedy będzie się pojawiać jakaś ważna postać będę was o tym informować taką notką jaką przeczytaliście o dziewczynach.  Posty będę dodawać co dwa trzy dni, jak będę sobie radzić ze szkołą to może nawet codziennie, to wyjdzie samo z siebie. Jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości, piszcie w komentarzach i odpowiedzi szukajcie właśnie przy komentarzach lub w następnym poście.
Dodam tylko, że niektóre wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości jednak zdecydowana większość to zdarzenia wymyślone przeze mnie.

                                                        Miłego czytania, mam nadzieję, że się spodoba
                                                                                                         Whenever